Rozmawiamy z Ludwikiem Sobolewskim oraz Cezarym Andrzejczykiem, założycielami i wspólnikami w firmie doradczej Qualia AdVisory.
Dawid Augustyn: Jaki jest najefektywniejszy sposób pozyskiwania kapitału dla spółki?
Ludwik: To zależy od kilku czynników, wśród których najistotniejsze to z reguły aktualna struktura własności spółki, wycena wartości spółki, jej plany rozwojowe, decyzja strategiczna o zaproszeniu innych udziałowców czy akcjonariuszy lub poprzestaniu na finansowaniu się instrumentami dłużnymi, zamiary w zakresie rozpraszania lub koncentrowania własności, wielkość potrzebnego finansowania, historyczne wyniki finansowe i ich prognozy, i wreszcie ocena bieżącej sytuacji rynkowej oraz to, jak może ona wyglądać w momencie finalizowania transakcji mającej na celu pozyskanie finansowania. Z analizy tych wszystkich czynników powinna wynikać decyzja o sposobie dofinansowania lub dokapitalizowania spółki. Ta decyzja zresztą nigdy nie jest prostym stwierdzeniem „tak” i ogólnym wskazaniem sposobu finansowania na przykład „przez emisję akcji”, bo składa się na nią bardzo wiele różnorodnych elementów, z których każdy jest ważny. A mówiąc inaczej, w tej dziedzinie naprawdę diabeł - albo i dobry duch - tkwią w szczególe. Na pewno, jeśli odnosić się do bieżącej sytuacji rynkowej, dla bardzo wielu przedsiębiorstw niezwykle sensowną drogą będzie podwyższenie kapitału poprzez emisję akcji oferowanych publicznie. Tu też pojawia się od razu pytanie o wybór formuły publicznej oferty i zakres niezbędnych przygotowań, aby cały proces się udał. Rzeczywistość podsuwa przedsiębiorcom szereg możliwości, ale zarazem ta rzeczywistość jest z roku na rok coraz bardziej złożona. Wskutek tego rosną szanse udanej transakcji przez dobre „dopasowanie”, ale wzrasta też ryzyko popełnienia błędu, bo rynek wydaje się dość krytyczny i wymagający.
DA: Na co spółka powinna zwrócić uwagę, przymierzając się do giełdowego debiutu?
Ludwik: Powinna dobrze zaprojektować samą ofertę objęcia jej akcji, ale nim to się stanie, powinna naszym zdaniem wykonać działania w czterech kluczowych obszarach: 1) uporządkowania finansowego i biznesowego, 2) ustalenia wartości przedsiębiorstwa jeszcze przed wyjściem na rynek i do pośredników inwestycyjnych, 3) profesjonalnego opracowania dokumentacji transakcji, 4) zaplanowania i przeprowadzenia działań komunikacyjnych. Pierwszy obszar oznacza ewentualne przekształcenia organizacyjne, weryfikację stanu sprawozdań finansowych, ustalenie harmonogramu transakcji w stosunku do bieżących okresów sprawozdawczych, kwestie związane z ładem korporacyjnym. Ustalenie wartości przedsiębiorstwa powinno nastąpić w drodze jego wyceny przez ekspertów, tak aby można było racjonalnie dojść od konkluzji co do parametrów przyszłej transakcji i mieć argumenty w rozmowach z inwestorami i instytucjami pośredniczącymi w plasowaniu instrumentów finansowych. Dokumentacja transakcji to kolejny kluczowy obszar, w którym trzeba rzetelnie przedstawić ofertę i podmiot ubiegający się o finansowanie oraz zaadresować różne ryzyka prawne. Komunikacja to zarówno generalne relacje publiczne, jak i relacje z obecnymi i przyszłymi interesariuszami spółki. Wszystkie te elementy mają znaczenie dla percepcji wartości spółki, jak i jakości konkretnej oferty, a to przekłada się nie tylko na dojście transakcji do skutku, ale i na koszt finansowania dla danego podmiotu.
DA: Czy nastroje giełdowe mogą zepsuć dobrze rokujący debiut?
Czarek: Mogą. Nawet znamy takie przypadki, ale uważamy, że dobrze przygotowana transakcja zawsze się obroni, aczkolwiek w trudnych warunkach ogólnorynkowych może wypaść ona mniej korzystnie dla emitenta niż w innych okolicznościach. Często jednak właśnie pozyskanie finansowania w czasie dekoniunktury rynkowej ma głęboki sens dla przedsiębiorcy, pozwalając mu przetrwać kryzys lub zyskać przewagę nad konkurencją, która w takich warunkach może być skłonna do ograniczania swojej aktywności na rynku finansowym i swoich inwestycji własnych.
DA: Jak odpowiednio wyważyć obietnice przed giełdowym debiutem?
Czarek: Mogą to być obietnice, ale nie obiecanki. Obiecywanie gruszek na wierzbie z reguły źle się kończy nie tylko dla inwestorów, ale i dla obiecującego. Poza tym im bardziej publiczny tryb oferowania akcji, tym bardziej nieprzyjemne konsekwencje mogą spotkać emitenta, który przesadza z optymizmem i snuje plany mające bardzo słabe oparcie w jego możliwościach, kusząc tymi planami i wizjami inwestorów. Takie oferty należy omijać, chyba że ktoś ma bardzo agresywne, spekulacyjne nastawienie, które nie jest pozbawione racjonalności, bo przecież mogą się też zdarzyć i zdarzają się przypadki, w których coś, co wydawało się nierealistyczną perspektywą zysków, rzeczywiście odnosi sukces rynkowy. Intuicja jest zatem bardzo ważnym składnikiem procesu podejmowania decyzji inwestycyjnej przez wytrawnego inwestora.
DA: Na jakie elementy prospektu, memorandum inwestor indywidualny powinien zwrócić szczególną uwagę, analizując potencjał debiutu giełdowego?
Czarek: Tutaj wachlarz tych aspektów jest bardzo szeroki, ale zawężając go do najważniejszych, należy powiedzieć, że inwestor powinien zobaczyć spółkę na tle reprezentowanej przez nią branży i ocenić daną ofertę właśnie przez pryzmat tej branży. Ale równie ważne są wyniki finansowe, strategia rozwoju, zespół czy ogólnie zasoby, jakimi emitent dysponuje. Jeśli chodzi o niuanse związane z kształtowaniem się ceny giełdowej, to oczywiście wartość oferty, struktura jej adresatów, wielkość już istniejącego i przewidywanego free float’u, czyli liczby akcji znajdujących się w tak zwanym swobodnym obrocie, rynek, na którym akcje spółki będą notowane.
Chcesz uzyskać dostęp do artykułu?