Gdy Fed zacznie obniżać stopy, wejdziemy dopiero w drugą, gorszą część rynku niedźwiedzia – ostrzega legendarny Jeremy Grantham. W dodatku, widzi na horyzoncie wielki kryzys zadłużeniowy.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Pęknięcie bańki giełdowej jest dopiero w połowie drogi. Druga część bessy nadejdzie, gdy Fed zacznie ciąć stopy procentowe - uważa Jeremy Grantham, legendarny inwestor, który niemal dokładnie wyznaczył dołek bessy w marcu 2009.
Źródło: TradingView
Według Granthama podwyżki stóp, które zaaplikował gospodarce amerykańskiej Fed, były zbyt drastyczne. I teraz wisi nad USA groźba dość głębokiej recesji. Dlatego spodziewa się on, że druga połowa wielkiej bessy nadejdzie dopiero w 2024 roku.
"Większość spadków na wielkich rynkach niedźwiedzia ma miejsce po pierwszej obniżce stóp procentowych, a nie przed. Powiedz mi, kiedy jest pierwsza obniżka stóp procentowych, a powiem ci, kiedy zacznie się druga połowa bólu" - powiedział Grantham w wywiadzie dla The Investor's Podcast w piątek.
Przypomnijmy, że Fed w trwającym cyklu podniósł stopy procentowe o 475 punktów bazowych, aby poskromić inflację, co spowodowało, że S&P 500 zanurkował o 20% w 2022 r. Szef Fed Jerome Powell powiedział niedawno, że stopy procentowe pozostaną na wysokim poziomie do końca tego roku. Rynek daje 33% szans na cięcie stóp o 25 punktów bazowych już w lipcu, według narzędzia CME FedWatch.
Jeremy Grantham zwrócił uwagę, że poziomy zadłużenia w stosunku do PKB, na całym świecie, ale na pewno w tym w Stanach Zjednoczonych, są bardzo wysokie. Obawia się on wielkiego kryzysu zadłużeniowego i stwierdził, że w końcu ktoś ruszy gdzieś cegłę, która wywoła upadek całej budowli.
“Ludzie uważają, że łatwo wyznaczyć szczyt hossy i dołek bessy, ale to jest łatwe post factum. Obecnie, uważam, mamy na rynku akcji typowy byczy rajd w rynku niedźwiedzia. A przed nami faza trzecia, czyli jeszcze ostrzejsza druga połowa bessy. Czeka nas zły czas. Jak zły, będzie to zależało od tego, jak skuteczna będzie administracja” - ostrzegł. „Weszliśmy w niego z bardzo wysokimi marżami zysku, z niskimi płacami realnymi, niską produktywnością. Generalnie, ta dzisiejsza amerykańska wersja kapitalizmu jest niebezpieczna, niesprawiedliwa. Biznes chce żyć w świecie niedoboru, zamiast budować fabryki skupuje akcje własne” – dodał.
Grantham uważa, że branża VC to szansa na wykaraskanie się amerykańskiej gospodarki z tych wszystkich problemów. „Ona przyciąga najlepszych ludzi. Wykonuje naprawdę dobrą robotę, zbierając najlepszych ludzi z innych krajów. Rozwiązuje różne problemy technologiczne. Zauważam, że branża VC jest fenomenalna, jeśli chodzi o obniżanie kosztów projektów” – zwrócił uwagę.
Według niego, szczególnie wysiłki związane z technologią baterii przynoszą niesamowity postęp. „Różne rodzaje baterii są już w pipeline. Pracują nad nimi jedne z największych talentów na świecie. I tak, oczywiście, będą też zbijane fortuny” – stwierdził Grantham.
Grantham podkreślił jednak, że być może na VC już jest bańka. „To jest podobna sytuacja do bańki internetowej z 2000 roku. Bo widać, na szczycie takich baniek, spółki wzrostowe które są swego rodzaju placówkami badawczymi. Nie mają sprzedaży, nie mają zysków i mogą być trzy lub cztery lata od osiągnięcia jakiejkolwiek sprzedaży. I oczywiście, kiedy zaufanie spada, wyceny tego rodzaju spółek spadają wyjątkowo mocno” – ostrzegł.