Zmienność złotego w relacji do walut bazowych była umiarkowana na początku przedświątecznego tygodnia, co przekładało się utrzymanie par EUR/PLN oraz USD/PLN odpowiednio w okolicy poziomów 4,69 oraz 4,43.
Kalendarz makroekonomiczny zarówno w kraju jak i za granicą był w zasadzie pusty, a uwagę przyciągać mógł jedynie odczyt indeksu nastrojów w biznesie instytutu Ifo dla Niemiec, który wzrósł w grudni do 88,6 pkt (konsensus: 87,4; listopad: 86,4). Wpływ publikacji na rynek był umiarkowany a kurs EUR/USD pozostawał blisko poziomu 1,06. W grupie walut G10 uwagę przyciągała informacje o możliwej zmianie celu inflacyjnego, aby dać Bankowi Japonii więcej swobody w działaniu. BoJ jako jeden z niewielu banków stosuje ultraluźną politykę, a od miesięcy pojawiają się spekulacje, kiedy zaprzestanie kontroli krzywej dochodowości. Zaostrzenie polityki pieniężnej w Japonii byłoby zgodne z dążeniem japońskich władz do umocnienia jena.
W grupie walut rynków wschodzących najmocniej zyskiwał południowoafrykański rand na co wpływały wybory w rządzącej w RPA partii ANC, które wygrał urzędujący prezydent, co ma zapewnić kontynuację reform gospodarczych. Z kolei w regionie Europy Środkowo-Wschodniej najlepiej radził sobie forint, który odrabiał straty do złotego w związku przybliżeniem Węgier do otrzymania środków unijnych w kolejnych miesiącach. Wtorkowe posiedzenie MNB powinno mieć niewielki wpływ na rynek, gdyż prawdopodobnie nie dojdzie do zmiany stóp procentowych. W przypadku złotego oczekujemy utrzymania pary EUR/PLN poniżej poziomu 4,70.
Na krajowym rynku stopy procentowej tydzień rozpoczął się od wzrostu rentowności wzdłuż całej krzywej dochodowości. Lepiej zachowywał się krótki koniec krzywej (2Y +6 pb., 7%) co może być zaskakujące w kontekście jastrzębiej narracji Fed i EBC. Różnica pomiędzy sektorem 2 i 10Y (2Y10Y -15,85 pb.) kolejny dzień z rzędu zmniejszyła się o ok. 6 pb, chociaż w ciągu dnia była to nawet zmiana o ponad 10 pb. Co ciekawe podobna sytuacja ma miejsce na rynkach bazowych. Spready 2Y10Y również zawęziły się w USA i Europie, a krzywe powoli powracają z negatywnych poziomów. Powodem może być z jednej strony brak wiary ze strony inwestorów w kontynuację mocnego zacieśniania monetarnego, co również cały czas potwierdza wycena fed fund futures. Z drugiej jednak strony wzmocnienie przekazu dotyczącego redukcji sumy bilansowej banków centralnych, a tym samym wysysanie podaży pieniądza z gospodarki i rynku finansowego może budzić obawy inwestorów co do płynności na rynku w najbliższej przyszłości. W takiej sytuacji aktywa dłużne im krótsze tym stanowią lepszą alternatywę dla gotówki i mogą zabezpieczać płynność portfeli inwestycyjnych. Słynne powiedzenie „cash is king!” („gotówka jest królem”) może ponownie zagościć w strategiach inwestorów. W sytuacjach kryzysowych to właśnie poduszka płynnościowa może zapewnić przetrwanie. Za wcześnie jeszcze mówić o kryzysie płynności, ale nadchodząca recesja oraz konsekwentne zmniejszanie podaży pieniądza może taki efekt spowodować.
Lokalnie na tą chwilę nie ma zbyt wielu negatywnych czynników, które mogły by spowodować rajd rentowności w górę. Nasza krzywa powinna pozostać do końca roku raczej pod wpływem czynników globalnych. Poza tym zbliżające się święta powodują wygaszanie aktywności inwestorów. Można spodziewać się, że krzywa będzie oscylowała w okolicach poziomu 7% do końca roku.