Podczas piątkowej sesji dolar osłabiał się, gdzie kurs EUR/USD wzrósł bliżej nawet do 1,18, co wspierało spadek notowań USD/PLN poniżej 3,87 oraz wsparło złotego również wobec euro, gdzie para EUR/PLN osiągnęła dołek przy 4,56.
W przeciwieństwie do MNB i CNB, akomodacyjne nastawienie NBP pozostaje czynnikiem ryzyka dla złotego, jednak niektórzy członkowie RPP jastrzębimi komentarzami nieco ograniczyli oficjalną, gołębią retorykę dopuszczając normalizację polityki pieniężnej jeszcze w tym roku. Podczas piątkowej sesji zostały opublikowane solidne dane z polskiej gospodarki. PKB za poprzedni kwartał wzrósł do rekordowego poziomu 10,9% r/r (blisko rynkowych oczekiwań: 11%), z kolei inflacja za lipiec została potwierdzona na poziomie 5% r/r. Co więcej utrzymana została nadwyżka na rachunku obrotów bieżących, która w czerwcu wyniosła 281 mln EUR. Publikacja wzrostu PKB obrazuje wejście polskiej gospodarki na ścieżkę szybkiego wzrostu a także odbudowę kryzysowych strat spowodowanych przez pandemię COVID-19. Dla notowań PLN, jak i innych walut rynków wschodzących, istotne jest czy zostanie powstrzymana siła amerykańskiego dolara. Rozczarowujące dane w piątek dały oddech walutom EM, gdzie dolar oddalił się od swoich tegorocznych szczytów.
Inflacja w oczach Fed pozostaje przejściowa, jednak jej podwyższony poziom wskazuje na utrzymującą się presję inflacyjną z kraju. Do tego poprawia się amerykański rynek pracy czego zwieńczeniem okazały się liczne jastrzębie wypowiedzi członków Rezerwy Federalnej, którzy mają w tym roku prawo głosu na posiedzeniach FOMC. Wobec tego w poprzednim tygodniu strona podażowa testowała poziom 1,17 wobec euro, co udało się osiągnąć pod koniec marca bieżącego roku. Ostatecznie kurs EUR/USD kończył tydzień przy 1,18 przy braku dalszych bodźców do umocnienia dolara.
Negatywnym zaskoczeniem okazał się indeks zaufania konsumentów publikowany przez Uniwersytet Michigan, który spadł w sierpniu do 70,2 pkt z 81,2 w lipcu (konsensus oczekiwał stabilizacji na 81,2 pkt). Słabe dane wraz z wciąż istniejącymi obawami o dalszy rozwój pandemii i zakażenia nowymi wariantami koronawirusa (m.in. delta) prowadziły do popytu na bezpieczne aktywa, co wsparło wyceny amerykańskich obligacji. W tym tygodniu rynek wyczekuje na publikację w minutes z lipcowego posiedzenia FOMC. O ile w ostatnich dniach pojawił się szereg komentarzy wskazujących na zbliżający się moment normalizacji polityki pieniężnej, to minutes mogą pokazać, czy toczyła się dyskusja nad warunkami jakie muszą zostać spełnione, aby doszło do ograniczenia w skupie aktywów. Amerykańska krzywa dochodowości znajduje się obecnie zauważalnie powyżej dołków w z początku sierpnia, co odzwierciedla oczekiwania rynku na ogłoszenie zmiany polityki Fed. Krzywe rentowności w strefie euro utrzymują się blisko wielomiesięcznych minimów co odzwierciedla umiarkowane perspektywy na zaostrzenie polityki pieniężnej przez EBC oraz oczekiwania na skalę odbicia gospodarczego po kryzysie.
Publikacje lokalnych danych makro nie przyczyniły się istotnie do przesunięcia na krzywej. Ciekawie pod kątem kalendarza prezentują się najbliższe dni, gdzie rynek pozna inflację bazową za lipiec (prawdopodobny wzrost powyżej 3,5% r/r), inflację producentów, produkcję przemysłową, sprzedaż detaliczną oraz dane z rynku pracy. Ponadto Ministerstwo Finansów zorganizuje aukcję zamiany, na której sprzedaż nie powinna przekroczyć 6 mld PLN. Oczekujemy, że rentowności obligacji w najbliższym czasie powrócą powyżej 1,80% w sektorze 10-letnim. Skalę przeceny obligacji będzie wciąż ograniczać przetarg skupu obligacji NBP. Część członków RPP chciałaby najpierw zakończyć programu skupu NBP przed rozpoczęciem podwyżek stóp, dlatego skala działań NBP może stanowić wskazówkę czy program powoli dobiega do końca. Średni poziom skupu na ostatnich trzech aukcjach Banku był zbliżony do 3 mld PLN.