§ PL: Dziś o godz. 10:00 Główny Urząd Statystyczny opublikuje dane o sprzedaży detalicznej w sierpniu. Nasza prognoza wskazuje na jej wzrost w cenach stałych o 6,5% r/r po wzroście o 3,9% r/r w lipcu. Za danymi lepszymi niż przed miesiącem przemawia większa r/r liczba dni handlowych oraz nieco niższa baza odniesienia. Konsensus prognoz wynosi natomiast 5,7% r/r.
§ PL: O tej samej porze poznamy dane o produkcji budowlano-montażowej w sierpniu. Nasza prognoza wynosi 7,1% r/r, co oznacza przyspieszenie wzrostu z 3,3% r/r w lipcu. Konsensus prognoz kształtuje się na poziomie 7,5% r/r.
§ PL: Produkcja sprzedana przemysłu w cenach stałych wzrosła w sierpniu o 13,2% r/r po wzroście o 9,8% r/r w lipcu. Do przyspieszenia wzrostu przyczyniła się korzystna różnica r/r liczby dni roboczych. Po korekcji czynników sezonowych produkcja przemysłowa obniżyła się natomiast o 0,3% m/m, po wzroście o 0,7% m/m w lipcu. W strukturze danych uwagę zwraca utrzymanie trendów z ubiegłych miesięcy. W sierpniu ponownie odnotowano mocny wzrost produkcji dóbr pośrednich, tj. takich, które wykorzystywane są w kolejnych etapach cyklu wytwórczego. Dynamiki produkcji dóbr konsumpcyjnych były przy tym niższe, co sygnalizuje większe nasycenie tymi towarami gospodarstw domowych i firm. Sierpniowe dane o produkcji przemysłowej wpisują się w korzystny obraz aktywności, która jednak już nie rośnie, głównie ze względu na „wąskie gardła" w sieciach powiązań produkcyjnych. Wyprzedzające indeksy koniunktury wskazują na stabilną sytuację w przemyśle, wspieraną przez popyt zagraniczny oraz, w mniejszym stopniu, przez zakupy krajowe. Należy zaznaczyć jednak, że rosnąca presja kosztowa, zarówno ze względu na ceny materiałów i półproduktów oraz wynagrodzenia pracowników coraz bardziej ciąży na wynikach firm produkcyjnych.
§ PL: Dynamika cen produkcji sprzedanej przemysłu wzrosła w sierpniu do 9,5% r/r z 8,2% r/r miesiąc wcześniej, nieco bardziej niż nasz szacunek i konsensus rynkowy. To najwyższy odczyt inflacji PPI od marca 2011 r. Wzrosty cen miały szeroki zakres i objęły zdecydowaną większość branż. Dane te wpisują się w obraz wysokiej presji kosztowej, która ma charakter globalny. Przykładowo w Niemczech indeks PPI wzrósł w sierpniu do 12,0% r/r, poziomu najwyższego od 1974 r. W warunkach odbudowy gospodarki i solidnego popytu rosnące ceny surowców i materiałów, a także energii i gazu będą niewątpliwie częściowo przenoszone na ceny konsumpcyjne, co potwierdzają przedsiębiorcy w badaniach koniunktury. W takich uwarunkowaniach, przy spodziewanych podwyżkach cen gazu, inflacja CPI w tym roku może zbliżyć się, a nawet przekroczyć 6,0% r/r, a jej spadek w przyszłym roku będzie następował powoli.
Złoty słabnie z każdą sesją, choć liczymy, iż dziś – z przyczyn technicznych, ale i wyczerpywaniu się argumentów za przeceną – kurs EUR/PLN będzie próbował stabilizacji wokół poziomu 4,60. „Wycieczki" notowań powyżej tej bariery powinny być – jak wczoraj, gdy kurs ustanowił krótkotrwale 5-miesięczne maksimum - jedynie przejściowe. Kalendarium wydarzeń nie powinno mieć wpływu na wycenę polskich aktywów podczas dzisiejszej sesji. Krajowe dane (sprzedaż detaliczna i produkcja budowlano-montażowa) są obecnie poza orbitą zainteresowań rynku, gdyż ten skupiony jest na najistotniejszych dla Rady Polityki Pieniężnej publikacjach (inflacja, dane z rynku pracy). Liczymy ponadto, iż dziś presji na osłabienie walut nie będzie generował umacniający się dolar. Kurs EUR/USD prawdopodobnie znalazł chwilowy punkt podparcia na psychologicznym poziomie 1,17. Za najciekawsze wydarzenie w regionie uznajemy decyzję banku centralnego Węgier, który prawdopodobnie po raz kolejny w tym roku podwyższy stopy procentowe. Taki scenariusz jest już jednak rynkowo zdyskontowany, stąd najważniejsza dla forinta będzie narracja banku centralnego w kwestii dalszej normalizacji polityki monetarnej.
Początek nowego tygodnia przyniósł kontynuację osłabienia złotego, co zważywszy na pokusę bliskości bariery 4,60 oraz brak informacji mogących poprawić sentyment inwestycyjny dziwić nie powinno. Kurs EUR/PLN dotarł zatem do górnego ograniczenia w szerokim przedziale 4,50 – 4,60 i przyznać należy, że o ile krótkoterminowo złoty może nadal znajdować się pod presją sprzedających, to argumentów za istotnym ruchem w górę mu brakuje. Dopuszczamy co prawda ruch markujący wybicie powyżej wspomnianej bariery jednak liczymy, iż w kolejnych dniach złoty powinien nieco zyskać na wartości kończąc obecną serię (sześciu) dni przeceny do wspólnej waluty. Wczorajsze krajowe dane makroekonomiczne – jak sugerowaliśmy – nie miały przełożenia na wycenę polskich aktywów. Prawdopodobnie istotne będą dopiero wstępne dane o inflacji, które poznamy na koniec miesiąca. Wśród walut regionu utrzymują się kiepskie nastroje, choć jak w przypadku czeskiej korony spadek wartości wynika z ruchu korekcyjnego po ustanowieniu najniższego poziomu EUR/CZK od początku pandemii. Poniedziałek na rynku obligacji upłynął dość spokojnie. Spadek rentowności wzdłuż całej krzywej motywowały zmiany na rynkach bazowych, gdzie obecnie dochodzi do częściowego zanegowania spadku cen z poprzedniego tygodnia. Krajowy rynek kopiuje zachowanie rynku niemieckiego.
Dolar już trzecią z rzędu sesję zyskuje na wartości w relacji do euro, a kurs EUR/USD obniżył się do miesięcznego minimum na poziomie 1,17. Co prawda w sentymencie inwestycyjnym nie zachodzą istotne zmiany, to prawdopodobnie mamy do czynienia z niewielkim pozycjonowaniem pod ciut jastrzębią wymowę jutrzejszego posiedzenia amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Spadek zanotowała co prawda para EUR/CHF, która jest do pewnego stopnia proxy ryzyka rynkowego, ale zaledwie w piątek sięgnęła ona 2-miesiecznego szczytu, więc traktujemy wczorajszy ruch jako zwykle odreagowanie. Na rynku obligacji poniedziałek był dniem zniżki rentowności głównie obserwowanej na rynku niemieckiej 10-latki (zniżka o 4 bps do -0,32%). Bardziej stabilne były notowania amerykańskiego długu o 10-letnim terminie zapadalności, które zmieniły się o symboliczny 1 bps w stosunku do otwarcia zniżkując do 1,33%.