Reklama
WIG82 745,58+1,45%
WIG202 436,05+1,72%
EUR / PLN4,31-0,17%
USD / PLN3,99+0,04%
CHF / PLN4,43+0,43%
GBP / PLN5,04+0,09%
EUR / USD1,08-0,21%
DAX18 492,49+0,08%
FT-SE7 952,62+0,26%
CAC 408 205,81+0,01%
DJI39 786,20+0,07%
S&P 5005 255,60+0,14%
ROPA BRENT87,07+1,60%
ROPA WTI82,70+1,20%
ZŁOTO2 232,81+1,87%
SREBRO25,03+1,87%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Kiepski bilans wojny handlowej

Ewa Cieślik | 15:01 25 marzec 2021
Kiepski bilans wojny handlowej
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

W miarę rosnącej potęgi Chin, napięcie między Pekinem a Waszyngtonem zwiększało się, a powodów do wzajemnych oskarżeń nie brakowało. Ostatecznie konflikt przerodził się w wojnę handlową. Pojawienie się na arenie politycznej Donalda Trumpa tylko eskalowało dotychczasowe spory. Już na samym początku prezydentury oskarżył on Chiny o „największą kradzież w historii świata”. Potem listę grzechów Kraju Środka uzupełniał o kolejne zarzuty: zabieranie Amerykanom miejsc pracy, manipulacje walutą, wymuszony transfer technologii, stosowanie nielegalnych subsydiów eksportowych, brak przestrzegania norm ochrony środowiska, łamanie praw człowieka, aż w końcu odpowiedzialność za wybuch pandemii COVID-19. 

Krótki przegląd ważniejszych wydarzeń

Retoryka Trumpa podczas kampanii wyborczej, odnośnie do praktyk handlowych Chin, od początku zwiastowała trudności w relacjach między oboma krajami. Kiedy z końcem 2016 r. Stany Zjednoczone zyskały nowego prezydenta, okazało się, że deklaracja twardej polityki względem Pekinu to nie przechwałki. Od kwietnia 2017 r. Ameryka, w porozumieniu z Chinami, wprowadza plan 100 dni, mający chociaż częściowo przywrócić równowagę handlową między krajami. Od tego momentu coraz częściej dochodzi do konfliktów na linii Pekin-Waszyngton. Z czasem do sporu włączają się inne departamenty, a ówczesny Sekretarz Stanu, Mike Pompeo, staje się czołową, obok Trumpa, postacią krytykującą Chiny.

Najbardziej medialne okazały się przepychanki celne między krajami (wykres 1, schemat 1). Warto wymienić chociaż kilka z nich, aby zrozumieć dynamikę zmian. W lutym 2018 r. USA nakładają 30-procentowe cła na import paneli słonecznych i 20-procentowe cła na pralki. Kilka tygodniu później Trump podpisuje memorandum, zgodnie z którym zamierza założyć w WTO (Światowej Organizacji Handlu) sprawę przeciwko Chinom w związku z ich dyskryminującymi praktykami licencyjnymi. Ponadto Ameryka ogranicza inwestycje w kluczowych sektorach technologicznych i nakłada cła na chińskie statki lotnicze, technologie informacyjne, maszyny, import stali oraz aluminium (z pewnymi wyjątkami). Chiny podejmują działania odwetowe i nakładają cła na 128 produktów wartych 3 mld USD, w tym owoce, wino, wieprzowinę czy aluminium z recyklingu. W odwecie USA publikują listę, zawierającą 1,3 tys. towarów, które obciążają 25-procentowym cłem. W odpowiedzi Pekin uderza taryfami w 106 dóbr amerykańskich (soja, samochody i chemikalia).

Podobnych sytuacji było więcej. Kraje nakładały cła, chwilę później rewidowały listy, negocjowały i zrywały rozmowy, straszyły potencjalnymi ograniczeniami, a także pozywały się do WTO. Niektóre z gróźb wchodziły w życie, inne pozostawały tylko straszakiem, jak w przypadku chińskiego cła antydumpingowego, nałożonego na amerykańskie sorgo w ramach odwetu za restrykcje narzucone na spółkę telekomunikacyjną ZTE.

Reklama

Ostatecznie w styczniu ubiegłego roku, oba kraje podpisały umowę handlową, która stanowiła „pierwszą fazę” Porozumienia o Gospodarce i Handlu. Weszła ona w życie 14 lutego 2020 r.. Umowa do złudzenia przypomina ofertę złożoną Amerykanom przez Pekin na samym początku konfliktu. W porozumieniu zabrakło wielu zapisów, które byłyby mało korzystne dla Chin. Zgodnie z umową, USA miało obniżyć cła z 15% do 7,5% na chińskie produkty o wartości 120 mld USD, pozostawiając obciążenia na niezmienionym poziomie dla towarów wartych 250 mld USD. Chiny natomiast zgodziły się na zakup amerykańskich dóbr i usług za 200 mld USD powyżej bazowego poziomu importu z 2017 r. w ciągu dwóch lat. Dodatkowo Chińskie Ministerstwo Finansów ogłosiło, że zmniejszy o połowę cła na ponad 1,7 tys. amerykańskich towarów.

Jednak na chwilę obecną, cel „fazy pierwszej” porozumienia handlowego nie został osiągnięty. Zgodnie z umową Chiny miały zakupić dodatkowe dobra i usługi amerykańskie o wartości 200 mld USD w latach 2020-21. Okazało się jednak, że do osiągnięcia tego pułapu zabrakło ponad 40%. Zakup dóbr przemysłowych pokrył tylko 57% celu, samochodów, ciężarówek i części – 40%, samolotów, silników i części oraz produktów rolnych – tylko 18%, a produktów energetycznych – 37%. Jedynie zakupy półprzewodników, związanego z nimi wyposażenia oraz produktów medycznych przekroczyły cele odpowiednio o 27% i 11%.

Ponadto umowa „fazy pierwszej” nie zakończyła wzajemnych tarć. Zakwestionowanie etykietek „Made in Hong Kong”, wydalenie amerykańskich dziennikarzy, czarne listy firm chińskich, sprawa aplikacji mobilnej TikTok czy zamykanie konsulatów to tylko kilka przykładów zatargów z ostatnich miesięcy. Działania te tylko potwierdziły przypuszczenie, że w wojnie nie chodzi o deficyt handlowy - kością niezgody jest bowiem technologia, a co się z tym wiąże - pozycja w świecie. Zarówno dla Chin, jak i USA osiągnięcie przewagi w branżach technologicznych to cel nadrzędny, ponieważ AI (sztuczna inteligencja), robotyka, półprzewodniki i inne nisze high-tech stały się współcześnie wyznacznikami potęgi.

Koszty wojny

W bilansie wojny amerykańsko-chińskiej koszty przewyższyły korzyści. Efekt fiskalny wywołany cłami okazał się znikomy, gdyż zneutralizowały go zwiększone wydatki na pomoc sektorom poszkodowanym przez spór czy niższe wpływy z podatków przedsiębiorstw, uwikłanych w konflikt. Na początku tego roku amerykański Departament Handlu przyznał, że ciężar dodatkowych ceł nałożonych na chińskie towary, spoczął na amerykańskich firmach i konsumentach. Liczne badania wskazały, iż konflikt zmusił firmy do akceptacji niższych marż, obniżek płac i redukcji zatrudnienia. Koalicja na rzecz wolnego handlu (Tariffs Hurt the Heartland) wyliczyła, że amerykańskie podmioty zapłaciły dodatkowe 46 mld USD z tytułu nowych ceł. Federal Reserve Bank of New York and Columbia wskazał na 1,7 bln USD strat amerykańskich firm poniesionych na giełdzie. Przeciętne gospodarstwo domowe utraciło zaś 831 USD rocznie. Natomiast National Bureau of Economic Research oszacowało, że amerykańscy konsumenci zostali narażeni w sumie na stratę około 16,8 mld USD. Niestety podobnych badań nie przeprowadzono wśród obywateli Chin.

Bloomberg wyliczył, że na skutek konfliktu, amerykański realny PKB spadł nawet o 0,7%, a zdaniem U.S.- China Business Council gospodarka utraciła 245 tys. miejsc pracy. Bardziej pesymistyczne prognozy opublikował Oxford Economics - wojna może kosztować USA zmniejszeniem PKB o 1,6 bln USD i utratę ponad 730 tys. miejsc pracy w ciągu 5 lat.

Reklama

Szczególnie nieszczęśliwie w konflikt zostały uwikłane firmy technologiczne, zarówno amerykańskie, jak i chińskie. Utraciły one ważny rynek zbytu, a ograniczenia w zakupach odbiły się na ich wynikach finansowych. Generalnie główne założenie to utrudnienie Chinom dostępu do kluczowych technologii. W samym tylko 2020 r. administracja Trumpa nałożyła sankcje na 90 chińskich podmiotów (głównie technologicznych), co stanowi 11,5% ogółu amerykańskich sankcji. Zablokowano kilka ważnych transakcji przejęć i baczniej zaczęto przyglądać się technologii Kraju Środka, co poskutkowało wyeliminowaniem chińskich podmiotów z rynku dostawców w niektórych gospodarkach, np. infrastruktury 5G. Przykładem prób wykluczenia Chin z rynku może być oferta kupna Arm, złożona przez Nvidię. Z układów na licencji Arm korzystają dziś praktycznie wszystkie urządzenia mobilne. Dojście do skutku przejęcia, odcięłoby Chiny od kluczowej technologii, co szczególnie zaszkodziłoby gigantom, takim jak ZTE, Xiaomi i Huawei. Reasumując, Pekin został zmuszony do przebudowy łańcuchów dostaw i częściowego zastąpienia technologii kontrolowanych przez USA. Obecna strategia chińskich firm polega na pozyskaniu alternatywnych dostawców, zwłaszcza europejskich i wewnętrznych. Firmy azjatyckie i europejskie to dotychczas najwięksi zwycięzcy wojny technologicznej. Firmy te zyskały kosztem dużych strat amerykańskich podmiotów, w tym Qualcomm, Intel, Qorvo, Skyworks Solutions czy Broadcom.

Negatywne konsekwencje konfliktu dotknęły także amerykańskiego rolnictwa. . Chiny w ramach odwetu nałożyły cła na ponad tysiąc kategorii produktów rolnych. W rezultacie rolnicy utracili nagle ważny rynek zbytu. W samym tylko 2019 r. zbankrutowało 24% więcej gospodarstw rolnych niż przed rokiem. W 2020 roku administracja Trumpa wypłaciła sektorowi rolnemu około 45 mld USD, z czego większość środków trafiła do zamożnych, dużych gospodarstw, a nieznaczna część wspomogła najbardziej potrzebujące, mniejsze gospodarstwa rolne. Szacowano, że aż 40% dochodów sektora w 2020 r. będzie pochodzić z dotacji rządowych.

Konflikt odbił się także na chińskiej walucie, która pociągnęła za sobą waluty wielu rynków wschodzących. Ratując swój eksport, Chiny obniżyły cła na towary innych partnerów handlowych. Chińskie firmy zostały zmuszone do redukcji marży, a konsumenci zapłacili więcej. W kontekście samych konsumentów, trudno o dane. Natomiast w odniesieniu do dużych i średnich firm Stenn (brytyjska firma zajmująca się technologiami finansowymi) oszacował, że cła będą kosztować każdą z nich średnio 4,5 mln USD. W związku z ograniczonym dostępem do chińskiego rynku finansowego, w Kraju Środka nie odczuto spadków na giełdach amerykańskich firm. Co do redukcji chińskiego PKB na skutek ceł, wyliczenia są różne i wahają się od 0,1% do 0,5%. Jednak należy pamiętać, że Pekin dysponuje wyjątkowo efektywnymi narzędziami polityki monetarnej (kurs walutowy, rezerwy obowiązkowe), którymi jest w stanie zniwelować te spadki.

Chociaż w momencie podpisania umowy „fazy pierwszej”, Trump ogłosił zwycięstwo, to spływające właśnie statystyki za 2020 r. wskazują, że konflikt nie zaszkodził Chinom w znaczący sposób. Państwo to znalazło nowych partnerów handlowych, na czym szczególnie zyskały kraje ASEAN (m.in. Singapur, Wietnam, Filipiny, Indonezja). Przyspieszono również podpisanie Regional Comprehensive Economic Partnership. Spoglądając na statystyki chińskiego eksportu, trudno doszukiwać się załamania w wyniku działań USA. Całkowita nadwyżka handlowa w grudniu osiągnęła 535 mld USD (oficjalne dane urzędów celnych), co oznacza 27% wzrost w porównaniu z 2019 r. Szybkiemu powrotowi do normalności chińskiej gospodarki sprzyjało także sprawne rozwiązanie problemów, związanych z pandemią COVID-19, przez rząd Chin.

Nowy rok, ale nie nowe relacje?

Na ten moment nie ma silnych podstaw do podjęcia działań odwetowych przez Amerykanów na froncie gospodarczym, ponieważ deficyt handlowy z Chinami gwałtownie spadł od czasu wojny handlowej (wykres 2), podczas gdy deficyt USA w stosunku do reszty świata wzrósł do najwyższego poziomu od 12 lat. Pozostaje więc pytanie, jak w obecnych warunkach będzie kształtowała się polityka Bidena względem Pekinu. Z pierwszych dni urzędowania prezydenta można wnioskować, że powinna być ona bardziej wyważona w stosunku do poczynań Trumpa. Kongres i Waszyngton po działaniach poprzednika, są jednak raczej mało przychylne Chinom. Można spodziewać się zatem, iż antychińska linia będzie utrzymana, ale w znacznie bardziej wyważonym tonie.

Reklama

Zmiana na fotelu prezydenta USA, prawdopodobnie przyniesie subtelną poprawę w relacjach sino-amerykańskich. Pierwsza rozmowa pomiędzy nowym prezydentem USA a Xi Jinpingiem miała miejsce w lutym tego roku. Chociaż konwersacja telefoniczna dotyczyła życzeń z okazji Nowego Roku, to jej ton mógł sugerować nastawienie USA wobec Chin. Rozmowa ta została odebrana w różny sposób.. Znaczna część amerykańskich agencji prasowych wskazywała na atmosferę konfrontacji i bojowe nastawienie Bidena. Inaczej natomiast zdarzenie postrzegały media azjatyckie i globalne, które wystrzegały się w komentarzach słownictwa związanego z konfliktem.

To jednak nie Biden jest postacią, z którą Chiny powinny się długoterminowo układać – kluczowa będzie wiceprezydent Kamala Harris. Ze względu na wiek, Biden będzie rządzić USA przez okres jednej kadencji, z kolei Harris może pełnić swoją funkcję znacznie dłużej i odegrać znaczącą rolę w kształtowaniu relacji z Krajem Środka.

Podsumowując, zwaśnione kraje nie ugrały wiele na trwającej wojnie handlowej . Konflikt pomiędzy nimi mocno nadwątlił budowany od dekad światowy system handlowy, wyhamował globalną wymianę oraz wymusił przebudowę niektórych łańcuchów dostaw. Spór pokazał też, że rozdzielenie technologii amerykańskich i chińskich jest prawdopodobnie nieuniknione, bez względu na to, co wydarzy się w kolejnych etapach rozmów handlowych. Jednak w ostatnich miesiącach konflikt przycichł, gdyż światowym priorytetem stała się walka z pandemią.. Miejmy nadzieję, że dla obu stron konfliktu, ten czas to szansa na ochłonięcie i ponowne przekalkulowanie rachunku zysków i strat, wynikających ze sporu.



Reklama




Masz ciekawy temat? Napisz do nas

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem?

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

Napisz do redakcji


Ewa Cieślik

Ewa Cieślik

Profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Zajmuje się zagadnieniami z zakresu ekonomii i rozwoju oraz problematyki krajów rozwijających się, ze szczególnym naciskiem na Chiny.


Reklama

Czytaj dalej