Reklama
WIG79 864,62-0,17%
WIG202 334,03-0,72%
EUR / PLN4,32-0,09%
USD / PLN3,98+0,17%
CHF / PLN4,49+0,14%
GBP / PLN5,05-0,22%
EUR / USD1,08-0,25%
DAX17 962,72+0,17%
FT-SE7 718,88-0,05%
CAC 408 158,83+0,13%
DJI38 790,43+0,20%
S&P 5005 149,42+0,63%
ROPA BRENT86,61-0,35%
ROPA WTI82,48-0,40%
ZŁOTO2 154,15-0,34%
SREBRO24,92-0,44%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Jaki będzie 2019 rok dla GPW?

Albert Rokicki | 20:34 11 styczeń 2019

Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin

Rok 2018 nie rozpieszcza inwestorów giełdowych, szczególnie w Polsce, gdzie główny indeks WIG stracił do momentu pisania tego artykułu 7%, indeks średnich spółek – mWIG40 stracił prawie 17% grupujący 80 małych spółek sWIG80 tąpnął aż o blisko 25%!

Można wyliczać powody takiego obrotu spraw, jak afera Getbacka, która trafiła mocnym rykoszetem w fundusze inwestycyjne – Altus TFI i Trigon TFI a także w banki Leszka Czarneckiego, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, tylko skupić się już na przyszłości i na tym, co może przynieść przyszły rok.

Jakie zagrożenia stoją przed polską giełdą w 2019 roku?

Zacznijmy od zagrożeń, bo należy zawsze brać je najpierw pod uwagę, przy dokonywaniu samodzielnych decyzji inwestycyjnych. Poniżej wymieniam kilka największych, które mają szansę na materializację.

  • Głęboka bessa w USA

Myślę, że gdyby zapytać polskich inwestorów czego obawiają się najbardziej w 2019 roku, to ewentualne wejście indeksów amerykańskich w głęboką, długotrwałą bessę było zdecydowanie na pierwszym miejscu. Zawsze tak bowiem było, że jak Amerykanie tylko kichnęli to my mieliśmy już zapalenie płuc, więc spore pogłębienie spadków u nich praktycznie przekreślałoby jakąkolwiek hossę u nas. Z mojego punktu widzenia, obecnie jest jednak wciąż mała szansa na początek bessy na Wall Street. Przede wszystkim nie ma wciąż objawów skrajnego przegrzania amerykańskiej gospodarki, co mogłoby oznaczać rychłe wejście w recesję. Tradycyjny wskaźnik ostrzegawczy, który w przeszłości miał 100% skuteczności czyli tzw. „odwrócona krzywa rentowności”, polegająca na tym, że rentowność krótkoterminowych - 2-letnich obligacji rządowych przewyższa rentowność długoterminowych – 10-letnich, jeszcze nie zapalił czerwonego światła. Różnica choć dość niewielka to wciąż wynosi ponad 0,2% i minie według mnie jeszcze wiele miesięcy zanim te dwie wartości się zrównają ogłaszając światu nadejście recesji w USA ale należy pamiętać, że i to nie będzie od razu oznaczało jakiegoś załamania. Poprzednim razem taki właśnie złowieszczy sygnał pojawił się w połowie 2006 roku i minął ponad rok zanim rozpoczęła się bessa i ktoś kto zbyt szybko przywdział „niedźwiedzią skórę” ten mógł potem pluć sobie w brodę, że przegapił wręcz najlepszy moment na zarabianie na giełdzie akcji – szczególnie na naszym rynku, kiedy to mieliśmy przecież euforyczne wzrosty spółek budowlanych i developerów, zwieńczoną wyborem Polski na gospodarza Euro 2012, co spowodowało wręcz eksplozję kursów i niektóre walory zyskiwały nawet 20% na sesję i więcej kilka dni pod rząd.

Reklama

Kolejna sprawa, to fakt, że Donald Trump jeszcze nie wyczerpał moim zdaniem swojego arsenału pobudzenia gospodarki amerykańskiej i z tym największym stymulusem w postaci gigantycznego programu przebudowy infrastruktury czeka najwidoczniej na drugą część swojej kadencji, która rozpocznie się już w przyszłym roku. Tak przy okazji – to jeszcze nigdy w historii amerykański indeks S&P 500 nie był niżej w rok od wyborów do Kongresu i Senatu (tzw. Midtermelections) a te właśnie odbyły się w listopadzie.

  • Drogi dolar przeszkadza „emergingmarkets”

Drogi dolar nigdy nie jest na korzyść rynkom rozwijającym się do których wciąż się zaliczamy, ponieważ przede wszystkim wielki kapitał zwyczajnie wraca wtedy do domu i inwestorzy z Nowego Jorku zamykają swoje pozycje na giełdach w Warszawie, Budapeszcie, Sao Paulo, Szanghaju czy Bombaju. Utrata wartości lokalnych walut powoduje, że inwestorzy z USA tracą na niekorzystnej wymianie walut a dopiero w momencie, kiedy tendencja się odwróci i waluty narodowe krajów wschodzących zaczną się umacniać będą bardziej skorzy do otwierania nowych pozycji długoterminowych lub zwiększania obecnych. Druga bardzo ważna kwestia to fakt, że ceny surowców ulegają obniżeniu, w czasach kiedy dolar jest mocny i są one jak to się fachowo mawia „odwrotnie skorelowane” z USD. Polska giełda jest bogata w spółki surowcowe jak KGHM, JSW, Bogdanka, PGNIG a także w coraz większym stopniu Orlen i Lotos, które również posiadają własne segmenty wydobycia. Ciężko sobie wyobrazić trwałą hossę na polskim parkiecie bez dobrej formy tej grupy podmiotów. Ja często mawiam, że „jaki KGHM, taki cały rynek” i bez zdrowej kondycji popularnego „miedziaka” – największego producenta srebra na świecie i 7-ego, największego producenta i wydobywcy miedzi daleko nie pojedziemy a o biciu rekordów nie będzie w ogóle mowy.

Wykres dolara straszy dalszym wzrostem nawet do 4,20 zł.

Wykres dolara straszy dalszym wzrostem

Wykres dolara straszy dalszym wzrostem

Źródło: TopStock.pl

  • Polityka może znów nieźle namieszać
Reklama

Niestety nie da się pominąć w tych rozważaniach czynnika politycznego, który co pewien czas niestety o sobie przypomina. Ciągłe roszady na fotelach prezesów spółek Skarbu Państwa ale i dość zaskakujące pomysły jak zaangażowanie spółek notowanych na GPW w budowę elektrowni atomowej, przejęcie przez PGE producenta autobusów – Autosanu, czy też Lotosu przez PKN Orlen nie pozwalają spać spokojnie inwestorom i nie pomagają w układaniu planów inwestycyjnych na kolejny rok, nie wspominając już o kolejnych. Ja sam zdecydowałem się sprzedać akcje KGHM i PGE w obawie, że podmioty te jeszcze przez kilka lat mogą nie wypłacać dywidend, gdyż mogą być zaangażowane w finansowanie elektrowni atomowej a ta pochłonąć może zdaniem Ministra Energii – Krzysztofa Tchórzewskiego nawet 70 mld zł!

Akcje PGE ostatnio mocno odbiły z 8,64 zł na 12 zł ale wciąż są na łasce decyzji polityków

Akcje PGE ostatnio mocno odbiły

Akcje PGE ostatnio mocno odbiły

Źródło: TopStock.pl

Nie wiemy też czy przypadkiem nie zostanie nałożony jakiś nowy podatek i jaka będzie rola OFE (Otwartych Funduszy Emerytalnych) – miały zostać zlikwidowane a 80% zgromadzonego w nich kapitału przeniesiona do tzw. NIKE (Nowe IKE – Indywidualne Konta Emerytalne), które zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego miały stanowić nasze prywatne oszczędności do których Państwo już nie mogłoby rościć żadnych pretensji. Natomiast 20% środków miało trafić na konto FRD (Funduszu Rezerwy Demograficznej) czyli praktycznie rzecz biorąc, do ZUS-u. Niestety wciąż nie wiemy jaki los spotka OFE a paradoksalnie dalsza ich egzystencja jest bardzo niekorzystna dla GPW, bowiem muszą sprzedawać akcje aby przekazywać na bieżąco do ZUS-u pieniądze na tzw. „suwak”, a to są coraz większe kwoty, ze względu na obniżenie wieku emerytalnego Polaków w zeszłym roku. Mam nadzieję że plan premiera Morawieckiego w końcu zostanie zrealizowany i z polskiego giełdy zniknie ten znaczący czynnik podażowy na kwotę ok. 4 mld zł rocznie.

Jakie szanse stoją przed polską giełdą w 2019 roku?

Reklama

Aby nie wpadać w zbyt pesymistyczny ton, przyjrzyjmy się teraz szansom, jakie rysują się przed nami w nowym roku.

  • Wprowadzenie PPK – Pracowniczych Planów Kapitałowych

W przyszłym roku ma wejść wielki rządowy program mający uzupełnić obecny III filar (OFE) i w przyszłości zabezpieczyć emerytury polskiego społeczeństwa. Będzie on polegał na domyślnym przypisaniu każdego pracującego obywatela i pobierania łącznie aż 3,5% z jego pensji brutto, przy czym o 2% ma pochodzić niejako od pracownika, zmniejszając jego pensję na rękę, a kolejne 1,5% ma dokładać pracodawca. Program będzie wprowadzany etapami, począwszy od przyszłego roku - ambitnie, oficjalnie podawany termin to 01.01.2019 ale realnie należy spodziewać się jego startu z początkiem drugiego półroczna 2019. 

Ministerstwo Finansów spodziewa się, że trwała partycypacja w programie wyniesie 75% (bazując na doświadczeniach krajów rozwiniętych, które takie programy wprowadziły, jak choćby USA, Szwecja czy Australia gdzie ten udział dochodzi do 90%).

Poniżej symulacja ilości osób wchodzących do programu w oparciu o założenie 75% partycypacji (75% pracowników się nie wypisze i będzie dobrowolnie uczestniczyć):

Symulacja ilości osób, które wezmą udziałów Pracowniczych Planach Kapitałowych

Symulacja ilości osób, które wezmą udziałów Pracowniczych Planach Kapitałowych

Reklama

Źródło: PAP

PPK będą według mnie po prostu następcami wcześniej wspomnianych OFE (Otwartych Funduszy Emerytalnych), które mają być zlikwidowane a 80% ich aktywów przelane na konto FDR (Fundusz Rezerwy Demograficznej).

Pieniądze pobierane z pensji obywateli będą zatem kierowane na rynek kapitałowy, tak jak działo się to w przeszłości w przypadku OFE - mniejsza część szła na rynek akcji (ok. 30-40%) a większa (60-70%) na rynek obligacji rządowych i korporacyjnych.

Według różnych szacunków po roku 2021 na rynek kapitałowy łącznie ma płynąć z tego tytułu kilkanaście miliardów złotych - oczywiście w zależności od stopnia partycypacji Polaków. Mówi się o nawet 12-15 mld zł, co byłoby odrobieniem z nawiązką straty po zmarginalizowaniu roli OFE w 2014 roku, a co tak mocno ciężyło naszej giełdzie przez ostatnie 4 lata.

  • Niskie wyceny polskich spółek zachęcają do zakupów

Polskie akcje są już naprawdę bardzo tanie, bazując na historycznych porównaniach, szczególnie bazując na wskaźniku C/WK (cena do wartości księgowej), która w przypadku indeksu sWIG80 wynosi obecnie zaledwie 0,93, co oznacza, że za 1 zł majątku tych spółek można zakupić za 93 groszy! Wartość tego wskaźnika była niższa tylko 2% czasu od początku istnienia naszej giełdy czyli od początku swojego istnienia w 1994 roku! Dla najszerszego, polskiego indeksu WIG ten sam wskaźnik – C/WK wynosi jeszcze mniej, bo 0,91 (dane GPW) a drugi popularny wskaźnik C/Z wynosi 11,73 więc jest również bardzo atrakcyjny.

Reklama

Dla porównania przytoczę dane z rynku amerykańskiego – wskaźnik C/WK dla indeksu S&P 500 wynosi „bagatela” 3,32 a wskaźnik C/Z wynosi aż 21,71 pomimo rosnących zysków tamtejszych przedsiębiorstw.

Mój ulubiony wskaźnik – CAPE (CyclicallyAdjustedPrice to Earnings), zwany również Shiller P/E od nazwiska jego pomysłodawcy, pokazuje, że polski rynek akcji jest w tej chwili jednym z najtańszych na świecie. Pod względem niskiej wyceny ustępujemy tylko krajom borykającym się z wielkim ryzykiem geopolitycznym, takim  jak Rosja i Turcja, a także pomijane przez wielki kapitał Czechy cierpiące na brak wyboru spółek i skrajnie niską płynność. Wskaźnik ten to średni C/Z dla ostatnich 10 lat uwzględniający spadek siły nabywczej pieniądza czyli inflację.

Pod względem wskaźnika CAPE jesteśmy w tej chwili na 4 miejscu na świecie pod względem atrakcyjności wyceny.

Tabela 2 pod względem CAPE

Tabela 2 pod względem CAPE

 

Reklama

Źródło: StarCapital

  • Najniższe stopy procentowe w historii zmuszą do przenosin na giełdę akcji

Bardzo pomijana we wszelkiego rodzaju analizach rynku akcji jest inflacja czyli wzrost cen w gospodarce. Podczas gdy w ostatnich latach ta inflacja była utrzymywana pod kontrolą, to prędzej czy później wystrzeli jak korek od szampana i mało kto będzie na nią dobrze przygotowany. Obecnie inflacja CPI wynosi w Polsce zaledwie 1,8% a wynosiła 2,2% w sierpniu, zatem przejściowo mamy do czynienia z trendem spadkowym, co pozwala RPP – Radzie Polityki Pieniężnej utrzymywać referencyjną stopę procentową NBP na najniższym poziomie w historii a mianowicie 1,5%. Pamiętajmy jednak, że inflacja w Polsce kiedyś wynosiła nawet ponad 10% a poziom sporo ponad 4% mieliśmy jeszcze w 2012 roku. Uważam, że przy pędzącej w takim szybkim tempie gospodarce (ponad 5% wzrostu PKB) wzrost cen musi się pokazać gdzieś w połowie przyszłego roku, a to spowoduje u Polaków potrzebę zabezpieczenia swoich oszczędności.

Nikt przecież nie będzie trzymał pieniędzy na lokacie dzięki której otrzyma oprocentowanie poniżej 1% w skali roku czy nie będzie inwestował w obligacje Skarbu Państwa płacące poniżej 3% w skali roku, kiedy inflacja zacznie na poważnie dawać o sobie znak, rosnąc o 4 i więcej procent rok do roku. Ludzie będą poszukiwali zabezpieczenia swoich oszczędności i zamiast trzymać pasywnie kasę na kontach zaczną moim zdaniem przenosić ją stopniowo na giełdę akcji, która historycznie jest doskonałym zabezpieczeniem przed inflacją – firmy podnoszą ceny, zwiększają przychody i zyski oraz wypłacają wyższe dywidendy.

Niskie stopy procentowe to ponadto naturalny stymulus gospodarczy, dzięki któremu przyszły rok powinien być kolejnym, podczas którego tempo wzrostu PKB będzie powyżej 5%, szczególnie biorąc pod uwagę jesienne wybory do Parlamentu – wiadomo, że każdy rząd stara się maksymalnie napompować gospodarkę w roku wyborczym.

Historyczny wykres inflacji CPI w Polsce

Reklama

Historyczny wykres inflacji CPI w Polsce

Historyczny wykres inflacji CPI w Polsce

Źródło: Tradingeconomics

Podsumowanie

Uważam, że pomimo dość poważnych zagrożeń, polski rynek akcji broni się swoimi zaletami – atrakcyjnością wycen spółek,  utrzymującym się bardzo silnym wzrostem gospodarczym, który może poprawić wyniki spółek w przyszłym roku oraz chyba przede wszystkim – wizją wprowadzenia PPK czyli Pracowniczych Planów Kapitałowych od drugiej połowy przyszłego roku.

Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, warto według mnie stopniowo budować swoje pozycje długoterminowe, lokując przynajmniej jakąś niewielką część swojego kapitału na polskiej giełdzie, chociażby poprzez konta IKE i IKZE, dzięki którym uzyskuje się sporą optymalizację podatkową – szczególnie jeśli inwestujemy w długim terminie.

Zważywszy na przeważenie udziału spółek z WIG20 w przyszłych portfelach zarządzających PPK, warto rozważyć inwestycje w największe spółki dywidendowe takie jak PZU, PKN Orlen czy PKO BP, które sam posiadam w długoterminowym portfelu dywidendowym. Z kolei skrajnie niskie wyceny małych spółek z indeksu sWIG80 (C/WK = 0,93) powinny skłaniać inwestora do wyszukiwania potencjalnych perełek właśnie wśród przedstawicieli tego indeksu. Bez względu bowiem na koniunkturę i sytuację na szerokim rynku, te najlepsze fundamentalnie spółki, które zostały skrajnie i niesłusznie przecenione, powinny sobie poradzić. Po modzie na akcje spółek z krajów rozwiniętych, musi przecież nadejść w końcu czas tzw. emergingmarkets a Polska ma według mnie dużą szansę stać się liderem kolejnej hossy, która mam nadzieję, rozpocznie się już w przyszłym roku.

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem?

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

Napisz do redakcji


Albert Rokicki

Albert Rokicki

Autor bloga Longterm. Od 2000 roku inwestor indywidualny, zwolennik analizy fundamentalnej, wyznawca filozofii Warrena Buffetta i Filipa Fishera.


Reklama

Czytaj dalej