fot. freepik.com
W poprzednim artykule, opublikowanym w 29. wydaniu Magazynu Inwestora, przybliżyłem podstawową koncepcję inwestowania dywidendowego. Kontynuując ten temat, spróbuję przedstawić zestaw kryteriów, jakimi możemy posługiwać się na początku przygody z tym stylem inwestowania. Chciałbym mocno podkreślić, że mówimy tu o kryteriach, które w przyszłości zostaną zastąpione bardziej zaawansowanymi metrykami, a które umożliwią początkującemu inwestorowi uniknąć przysłowiowego „wejścia na minę”. Inaczej rzecz ujmując – przedstawię zestaw reguł, pozwalających wybrać szeroką grupę spółek, mających szansę delikatnie pobić indeks. Dzięki temu uzyskamy swoistą piaskownicę (ang. sandbox), w której będziemy mogli swobodnie testować rozmaite metryki analizy fundamentalnej, bez obaw, że wybierzemy spółki, które będą siały spustoszenie w naszym portfelu.
Wzrost (nie) za wszelką cenę
Jak wspomniałem poprzednio – styl inwestowania dywidendowego można scharakteryzować jako GARP (ang. Growth at Reasonable Price – Wzrost za Rozsądną Cenę). Wzrost, o którym mowa, dotyczy oczywiście zysku i jego pochodnych, bo właśnie z tego zysku (a dokładniej z wygenerowanej przez spółkę gotówki) wypłacane są dywidendy. Powyższe wskazuje wyraźnie, że szukamy spółek zyskownych, które charakteryzują się wzrostem wyników w czasie.
W tym artykule skoncentruję się na kryteriach kwantyfikowalnych, czyli takich, które można łatwo opisać liczbowo. Na wstępie proponuję następujące:
- wypłata rosnącej dywidendy przez minimum 10 lat. Zastosowanie tego kryterium daje dużą pewność, że dana spółka przetrwała już minimum jeden cykl koniunkturalny ze swoją polityką dywidendową i traktuje swoich akcjonariuszy poważnie. Dodatkowo, oznacza to, że taki podmiot posiada sprawdzony model biznesowy (w trakcie dekoniunktury jest w stanie generować nadwyżki finansowe) oraz przewagi rynkowe,
- P/E (Price to Earnings) lub po polsku C/Z (Cena do Zysku). Jest to wskaźnik określający, ile dolarów musimy zapłacić za dolara zysku spółki. Np. gdy kupuję spółkę z P/E = 10, oznacza to, że muszę zapłacić 10 dolarów za jednego dolara jej zysku. Można rozumieć go także jako odpowiedź na pytanie, ile lat musiałbym czekać na zwrot całego zainwestowanego kapitału, gdyby spółka wypłacała 100% swojego zysku w formie dywidendy i zysk ten byłby stały. Ponownie, dla P/E = 10 musimy zaczekać 10 lat zanim inwestycja się „spłaci” pod warunkiem, że zyski spółki nie będą rosnąć ani maleć.
Część inwestorów lubi korzystać z odwróconego wskaźnika P/E (E/P), porównując w ten sposób spółkę do lokaty bankowej. Np. kupując spółkę z wskaźnikiem P/E = 12,5, musielibyśmy zaczekać 12,5 roku na całkowity zwrot zainwestowanego kapitału, co przekłada się na stopę dywidendy = 8% (1/12,5 x 100%), oczywiście przy założeniu wypłaty całości zysku i stałych wyników w przyszłości. Tabela 1. pokazuje kilka przykładowych wartości wskaźnika P/E, w przełożeniu na hipotetyczne oprocentowanie lokaty:

Artykuł jest dostępny dla czytelników magazynu FXMAG.
Chcesz uzyskać dostęp do artykułu?