Rozmowa z Michałem Sadowskim, prezesem zarządu spółki Brand24.
Dawid Augustyn: Jak prezentuje się struktura Waszych klientów ze względu na kraj?
Michał Sadowski: 70% naszych przychodów pochodzi z zagranicy. Dominującym rynkiem są USA, choć mamy również bardzo dobrą konwersję z krajów Ameryki Łacińskiej czy Azji.
DA: Jak z Waszej perspektywy wygląda sytuacja Facebooka w Australii i ryzyko, że kolejne państwa będą podążać za australijskim rządem?Czy jest to dla Was istotny czynnik ryzyka?
MS: Sytuacja w Australii to jeden z aspektów trendu, do którego dostosowujemy się od lat. Dostęp do danych coraz częściej wiąże się z opłatami. To naturalny trend, który jest wpisany w nasz biznesplan. 10 lat temu dane były dostępne za darmo. Dziś, w wielu przypadkach płacimy za dostęp do danych, a mimo to nasza rentowność jest znacząco wyższa niż 10 lat temu. Pozwalają nam na to m.in. modyfikacje cennika oraz samego produktu.
DA: Wejście na który rynek zagraniczny było dla Brand24 najłatwiejsze? Wielu początkujących przedsiębiorców uważa, że wystarczy wykupić domenę .com i pojawiać się będą klienci z różnych krajów. Jak wyglądają Wasze przygotowania do wejścia na nowy rynek?
MS: Start w Polsce był najłatwiejszy, bo tu najłatwiej nam było wykorzystać istniejące relacje z ludźmi z branży, którzy byli przy okazji w grupie docelowej naszego produktu. Niestety, najłatwiejszy nie zawsze oznacza najlepszy. Patrząc z perspektywy prawie 10 lat rozwoju Brand24, żałuję, że nie mieliśmy warunków, aby od razu wystartować globalnie. Globalna ekspansja to ocean możliwości marketingowych i sprzedażowych. Studnia bez dna, w której można się skalować wirtualnie w nieskończoność. Dodatkowo, polskie produkty nie mają się czego wstydzić na globalnym rynku, bo nierzadko są znacznie lepsze niż rozwiązania z renomowanych technologicznie lokalizacji.
Ponadto, większość przedsiębiorców nie docenia możliwości, jakie daje anglojęzyczny produkt. Brand24 doświadcza najlepszej konwersji na sprzedaż w krajach, w których nie mamy lokalnej wersji językowej (a jedynie angielską). Oczywiście są wyjątki (jak rynek niemiecki), ale generalnie kraje hiszpańskojęzyczne czy kraje azjatyckie, bardzo chętnie korzystają z anglojęzycznego produktu.
Oczywiście rozważamy także start alternatywnych wersji językowych Brand24 (np. po hiszpańsku), ale na razie mamy niższe i większe owoce do zerwania.
DA: Czy z perspektywy ostatnich 3 lat, rynek monitoringu sieci uległ jakimkolwiek zmianom? Pojawili się nowi istotni konkurenci, czy zmiany dotyczą głównie kwestii prawnych?
MS: Rynek monitoringu sieci jest o tyle ciekawy, że raczej rzadko powstają nowe rozwiązania. Wszystkim wydaje się, że karty na tym rynku zostały rozdane, a jest to dalekie od stanu faktycznego. Na całym świecie, z monitoringu mediów korzysta mniej niż 1% firm z potencjałem na uzyskanie wartości z takiej usługi jak nasza. Większość marek nie rozumie jeszcze, jak bardzo opinie w Internecie wpływają na decyzje zakupowe. A nawet jeśli rozumie, to często są przekonane, że to typ usługi zarezerwowanej dla top marek z listy 500 najbogatszych firm świata. Minie jeszcze sporo czasu, zanim monitoring mediów stanie się czymś równie popularnym, jak reklamy w Google.
DA: Brand24 już jakiś czas temu wprowadził usługę dla... inwestorów indywidualnych. W jaki sposób inwestorzy mogą zwiększyć skuteczność podejmowanych decyzji z wykorzystaniem Brand24?
MS: Opinie publikowane w Internecie coraz mocniej wpływają na decyzje zakupowe i tym samym na losy firm. Pozytywna recenzja na kanale popularnej youtuberki, potrafi zwiększyć sprzedaż marki kosmetycznej o setki procent i, tym samym, może mieć wpływ na jej wartość i notowania giełdowe. Coraz częściej słyszymy o inwestorach czy nawet całych funduszach, inwestujących głównie w oparciu o trendy, jakie obserwują w mediach społecznościowych czy szerzej, w całym Internecie. Typowo interesują ich spółki z branż mocno powiązanych z opiniami / recenzjami w Internecie, jak branża gamingowa, kosmetyczna, hotelarska. Do tego oczywiście kryptowaluty, których wyceny często można powiązać z najróżniejszymi publikacjami. Brand24 pozwala szybko wychwytywać informacje, które mogą mieć wpływ na zmiany kursu. Treści poddajemy automatycznej analizie sentymentu i zasięgu, dzięki czemu inwestor może dostać tzw.Storm Alert o nowej publikacji na temat wskazanej spółki w prestiżowym, ważnym źródle. Dla niektórych spółek takie źródło to NY Times, dla innych znany youtuber PewDiePie.
Chcesz uzyskać dostęp do artykułu?