Hossa na amerykańskiej giełdzie trwa w najlepsze. Główny indeks w USA, S&P 500, zostawił w tyle pozostałe rynki giełdowe świata. Zdumiewająco wygląda zwłaszcza porównanie do giełd rynków wschodzących, które zaliczyły wyraźny spadek.
Od początku tego roku amerykański indeks S&P 500 zyskał 16%, dokładając cegiełkę do zwyżki o 36% od początku 2020 roku. W tym samym okresie, reszta giełd świata przyniosła inwestorom dość marne rezultaty inwestycyjne. Spoglądając na notowania indeksu FTSE All World Ex US odwzorującego globalny rynek z wyłączeniem Stanów Zjednoczonych, od początku 2020 roku zaliczył on… spadek o 0,8%.
Indeks ten mierzy zwrot z inwestycji w akcje spółek zlokalizowanych na rynkach rozwiniętych i wschodzących na całym świecie, z wyłączeniem Stanów Zjednoczonych. Obejmuje około 2200 spółek z niemal 50 krajów, czytamy na stronie Vanguard, spółki zarządzającej indeksem.
Źródło: tradingview.com
Spoglądając na rynki giełdowe z całego świata, oprócz USA, warto zatem porównać rynki rozwinięte oraz rynki wschodzące. Okazuje się, że to właśnie giełdy rynków wschodzących radziły sobie gorzej w ostatnich latach.
Indeks MSCI Emerging Markets, śledzący akcje spółek rynków wschodzących z 25 krajów, od początku 2020 roku, zaliczył pokaźny spadek o 13%. Co więcej, w 2023 roku wzrósł zaledwie o skromne 3,2%, gdy amerykański S&P 500 zyskał 16%.
Źródło: tradingview.com
Natomiast indeks MSCI Developed Markets, skupiający się na rynkach rozwiniętych, od początku 2020 roku zyskał 3,2%. Z kolei tylko w tym roku wzrósł o 7% również osiągając lepsze rezultaty od indeksu rynków wschodzących (Emerging Markets).
Rynki giełdowe gospodarek wschodzących radziły sobie zatem w ostatnich latach wyraźnie gorzej. Powodów może być kilka.
Przede wszystkim, rynki wschodzące są bardziej podatne na wahania światowej gospodarki. Nie brakowało ich w ostatnich latach. Są one często w dużym stopniu uzależnione od eksportu, a wszelkie zakłócenia w handlu międzynarodowym, takie jak napięcia handlowe lub zakłócenia łańcucha dostaw, mogą uderzyć w nie mocniej.
W takiej sytuacji dochodzi do deprecjacji walut gospodarek wschodzących. Waluty te są często bardziej niestabilne, a w czasach niepewności gospodarczej ich kursy wymiany mogą gwałtownie tracić na wartości.
Czasy gospodarczych zawirowań to zwykle moment, w którym dolar zyskuje. Amerykańska waluta powszechnie uznawana jest za “bezpieczną przystań”, która umacnia się w trudnych czasach. Tak było w ostatnich latach, a dolar wyraźnie umocnił się wobec innych walut. Indeks dolara zyskał 8,6% od początku 2020 roku.
Źródło: tradingview.com
Mocniejszy dolar może prowadzić do zwiększonych kosztów importu i w rezultacie wyższej inflacji w krajach rynków wschodzących, co z kolei negatywnie wpływa na przedsiębiorstwa i konsumentów.
Co więcej, niektóre rynki wschodzące zgromadziły znaczne poziomy zadłużenia, często denominowanego w dolarze. Wzrost stóp procentowych lub dewaluacja waluty mogą sprawić, że obsługa tego zadłużenia stanie się uciążliwa, prowadząc do niestabilności finansowej.
Rynki wschodzące są bardzo wrażliwe na zmiany cen towarów. Wiele z nich jest uzależnionych od surowców takich jak ropa naftowa i metale. Inflacja, szczególnie towarowa, w ostatnich latach wyraźnie dawała o sobie znać.
Stany Zjednoczone wciąż są technologicznym liderem świata. Właśnie w tym kraju znajdują się liderzy w kategorii innowacji i wysokich technologii. Spółki, takie jak Apple, Microsoft czy Google, są największymi na amerykańskim rynku giełdowym. To także giganci w skali światowej.
Kurs indeksu S&P 500 niesiony był w górę trendami technologicznymi, głównie przekonaniem o sile “sztucznej inteligencji”, która ma zmienić oblicze gospodarki. Miało to swoje odzwierciedlenie w rajdzie wielki spółek technologicznych (“Big Tech”).
Siedmioro wielkich, zwanych także “Magnificent 7”, dominuje na amerykańskim rynku. Odpowiadają oni za około 30% kapitalizacji amerykańskiej giełdy. W tym gronie znajduje się 7 spółek, są to: Apple, Microsoft, Alphabet, Amazon, Nvidia oraz Tesla.
“Wystarczy wspomnieć, że siedem największych podmiotów: Apple, Microsoft, Alphabet (właściciel Google), Amazon, Nvidia, Tesla i Meta, odnotowało w tym roku wzrost od 40% do 180% w porównaniu z pozostałymi 493 firmami wchodzącymi w skład S&P 500, których łączne wyniki są zasadniczo płaskie. Dominacja technologii w ostatnich miesiącach stała się oszałamiająca; zaledwie 5 z tych spółek technologicznych ma 25% kapitalizacji całego indeksu.” - stwierdził dla FXMAG analityk InstaForex, Łukasz Klufczyński.
Źródło: S&P 500.
Przeważnie to rynki rozwinięte, a zwłaszcza amerykański, zyskują, gdy trendy technologiczne zyskują na sile. Wygląda na to, że tak jest i tym razem. Czy to kolejna bańka technologiczna? Trudno powiedzieć, to temat na zupełnie inną okazję.