Wiadomo, że EPS-y, że sales i że cash flow. Wszyscy wiemy, że pewne podstawowe warunki muszą być spełnione, żeby zwiększyć prawdopodobieństwo zysku z inwestycji. Oczywiście, że płynność, że Altman i że Ohlson. Naturalnie, że prognozy i rewizje. Bezapelacyjnie price target i upside. Wszystko to jest bezsporne, ale w całej tej układance brakuje jeszcze jednego elementu – doświadczenia inwestora.
Często mówi się, że giełda jest prosta, ale nie jest łatwa. Prosta dlatego, że większości zasad panujących na rynku może się nauczyć nawet osoba z przeciętnym ilorazem inteligencji. To nie jest problem. Problem zaczyna się wtedy, kiedy przychodzi co do czego i całą tę wiedzę trzeba przekuć na praktykę.
Brakującym ogniwem w zamianie teorii na praktykę jest bowiem… doświadczenie. W związku z tym, że sam trochę go już mam, w trakcie wakacyjnego rozluźnienia postanowiłem podzielić się wnioskami, do których doszedłem po kilkunastu latach pracy w branży inwestycyjnej.
Chcesz zapoznać się z kolejnym artykułem z serii: „Dziesięć wniosków, do których doszedłem po dziesięciu latach inwestowania" Tomasza Treli? Kliknij poniższy button!
Czytaj więcej na blogu Trading for a living