O wpływie notowań dolara na wiele segmentów rynku finansowego nie trzeba nikogo przekonywać, choć nie zawsze zależności są tak jasne i oczywiste, jakby się mogło wydawać. Trwające od pierwszych dni stycznia umacnianie się amerykańskiej waluty na razie nie przenosi się na inne segmenty rynku. W tym czasie indeks dolara względem głównych walut zyskał niecałe 2,5 proc., a jednocześnie wskaźnik cen surowców poszedł w górę o prawie 9 proc., a indeks rynków wschodzących zwyżkuje o 8 proc. Silny dolar nie wywiera więc wrażenia na inwestorach, choć są od tej tendencji dwa wyjątki. Pierwszy, dość oczywisty, czyli spadkowa korekta na rynku złota.
Chodzi o indeks naszych największych spółek, który korektę imponującej fali wzrostowej zaczął równocześnie z odreagowaniem spadkowej tendencji amerykańskiej waluty. Zastanawiając się nad scenariuszami rozwoju sytuacji w najbliższej przyszłości, należałoby zadać sobie pytanie dlaczego umocnienie się dolara ma tak ograniczony wpływ na rynki finansowe. Prawdopodobnie dlatego, że niemal powszechne jest przekonanie, że amerykańska waluta znajduje się w długoterminowym trendzie spadkowym, mogącym potrwać nawet kilka lat, a obecna zwyżka jej notowań to jedynie przejściowy „incydent”, jakich w ramach dominującej tendencji będzie jeszcze wiele.
gdy wiara w trwałą deprecjację dolara zostanie osłabiona. Wówczas na rynkach finansowych mogą zacząć się poważniejsze przetasowania. Skoro większość wierzy w słabość dolara, to z pewnością podjęła już adekwatne do tego przekonania decyzje inwestycyjne. Na rynku walutowym powszechne jest zajmowanie krótkich pozycji przeciw dolarowi, a niedawne wydarzenia na rynku akcji oraz prawdopodobnie srebra, pokazują że taka strategia może być bardzo ryzykowna i może prowadzić do silnych rynkowych perturbacji. Warto więc uważnie obserwować wydarzenia, tym bardziej, że ostatnio pojawia się coraz więcej argumentów fundamentalnych, przemawiających za możliwością umocnienia się dolara.