Wiele mówi się o branżach dotkniętych koronakryzysem. Wśród nich, media masowo wymieniają firmy turystyczne, restauracje i hotele. Sektor bankowy jest wymieniany dużo rzadziej. Niemniej jednak należy on do branż, które szczególnie silnie obciążone są kosztami walki z pandemią. Jego główne źródło przychodów - wynik odsetkowy, został zaburzony cięciami stóp procentowych. Na podstawie konsumenckich doświadczeń z ostatniego czasu, każdy z nas może powiedzieć, iż odczuwa na swoim portfelu przerzucanie kosztów działalności przedsiębiorców na kupujących. Pierwsza taka obawa pojawiła się już dużo wcześniej, dokładniej w 2016 roku, kiedy został wprowadzony podatek bankowy. Oczekiwania rynku były jednolite. Z racji komercyjnego charakteru działalności banków zakładano, że nowy podatek przynajmniej częściowo zostanie przerzucony na klientów. Jak będzie tym razem? Czy środowisko niskich stóp procentowych doprowadzi do tego, że będziemy musieli dopłacać bankom do złożonych depozytów?
Ciął świat, cięła też Polska. Mowa o stopach procentowych, które w ramach walki z pandemią zostały obniżone z poziomu 1,5% do 0,1%. Ich niskie wartości były narzędziem, które wraz z pakietami fiskalnymi miały zmaksymalizować wsparcie dla gospodarki. Tak szybkie cięcia uderzyły w marżę odsetkową banków, które w odpowiedzi na nie, sprowadziły wartość lokat praktycznie do zera.
Powyższy wykres przedstawia zmiany stóp procentowych w Polsce w ostatnich 25 latach. Nie mieliśmy przez ten czas do czynienia z aż tak niskimi poziomami tego wskaźnika. Rada Polityki Pieniężnej przy pierwszej interwencji obcięła stopę procentową aż o 100 pkt. bazowych, następnie o kolejne 40. Instytucje bankowe musiały dostosować się do warunków rynkowych. Kto na tym ucierpiał? Głównie klienci indywidualni, których depozyty złożone na rok, generują obecnie wręcz groszowe stopy zwrotu.
Chcesz uzyskać dostęp do artykułu?