Kadencja prezydenta Francji trwa 5 lat, zgodnie z zapisem Art. 6 Konstytucji Republiki Francuskiej. Dlatego też wybrany w 2012 roku Francois Hollande ustępuje z fotela prezydenckiego. Dla Francji może być to ważny krok. Francuzi nie darzą go zbytnim zaufaniem, już w listopadzie ubiegłego roku według sondażu Le Figaro, tylko 11% obywateli popierało jego politykę. Za jego prezydentury Francja pogrążyła się w kryzysie migracyjnym, nastąpiła biurokratyzacja gospodarki, co spowodowało osłabienie sektora zatrudnienia i odpływ stanowisk za granicę.
We Francji panuje obecnie napięta atmosfera. W stolicy po raz kolejny doszło do ataku. Tym razem około 21:00 wczorajszego wieczora doszło do strzelaniny w okolicach Łuku Triumfalnego. Ustępujący prezydent przyznał, że miało to znamiona ataku terrorystycznego. Dlatego też bezpieczeństwo wewnętrzne Francji stanowi duże wyzwanie dla przyszłego prezydenta. Kolejnym ważnym aspektem staniowiącym tło wyborcze jest kryzys migracyjny. Jeszcze w zeszłym roku pod Callais istniał nielegalny obóz uchodźców, który stanowił wielki problem dla tamtejszych mieszkańców. Władze zdecydowały się na zlikwidowanie go. W obliczu rosnącego zagrożenia antyimigranckie poglądy Marine Le Pen wydają się zyskiwać na popularności, co prawdopodobnie daje jej wysoką pozycję w sondażach.
Na Francję trzeba również spojrzeć od strony gospodarki. W ciągu ostatnich dziesięciu lat rósł cyklicznie dług publiczny Francji. W stosunku do PKB według ostatnich danych z 2016 wyniósł 96 punktów procentowych.
Kolejny problem to rosnące rozwarstwienie w społeczeństwie. Zmniejszyła się także liczba obywateli należących do klasy średniej. Coraz więcej Francuzów otrzymuje pensję minimalną lub żyje z zasiłków.
We Francji mamy do czynienia z systemem półprezydenckim (semiprezydenckim), co daje prezydentowi liczne prerogatywy. We Francji stosuje się podział władzy na wykonawczą – Prezydent Republiki i Rząd oraz ustawodawczą – dwuizbowy Parlament, a w nim niższa izba Zgromadzenie Narodowe oraz wyższa Senat.
Konstytucja Francji jasno określa pozycję ustrojową prezydenta Republiki:
Prezydent Republiki czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji. Zapewnia przez swój arbitraż właściwe funkcjonowanie władz publicznych, jak również ciągłość państwa. Jest on gwarantem niepodległości narodowej, integralności terytorialnej i przestrzegania traktatów.
Prezydent Francji wybierany jest w wyborach powszechnych i bezpośrednich na 5 letnią kadencję (wcześniej do 2000 roku trwała 7 lat, ale w drodze referendum skrócono ją). O wyborze danego kandydata decyduje bezwzględna większość głosów. Przeważnie odbywają się dwie tury (jeśli w I turze żaden nie uzyska wymaganej większości). W drugiej turze bierze udział dwóch kandydatów, którzy w pierwszej uzyskali największą liczbę głosów.
Marcowa debata telewizyjna, w której wzięło udział 5 kandydatów nie umocniła wcale pozycji czołowych pretendentów, czyli Marine Le Pen, Emmanuela Macron’a i Francoisa Fillona. Ciekawa okazała się jednak druga, transmitowana na początku kwietnia. To w niej wzięło udział 11 kandydatów. I choć ubiór nie jest istotą wyboru przyszłego prezydenta, to wśród eleganckich kandydatów całkowicie na luzie wystąpił Philippe Poutou – kandydat z ramienia Nowej Partii Antykapitalistycznej, ubrał się w bluzę i dość zgrabnie obszedł lewicowego Jeana-Luc Mélenchon’a. Jednak mimo lekko kontrowersyjnego wydźwięku debaty, na świeczniku wciąż utrzymują się trzy nazwiska:
Jak wiadomo, rynki lubią stabilność polityczną, a tę mogłaby przynieść im wygrana kandydata o najmniej skrajnych poglądach. Z ich punktu widzenia byłby to E. Macron. Nie da się ukryć, że inwestorzy obawiają się wygranej populistki Marine Le Pen, która mogłaby wprowadzić zamieszanie na scenie rynków finansowych, ale także na arenie politycznej. Jej poglądy nie są sprzyjające dla samej unijnej waluty. Jeśli Le Pen wygra, co według sondaży II tury nie jest wysoce prawdopodobne, to EUR znacznie straciłoby. Dla EUR lepsza jest wygrana neutralnego Macron’a. W kwestiach politycznych trudno jest mówić, kto powinien wygrać, to Francuzi podejmą tę decyzję, a my jako inwestorzy poniesiemy jej lepsze lub gorsze konsekwencje.
Dla rynków istotna jest także druga tura. Tu znów stabilność i względny spokój przyniosłaby następująca para kandydatów: Le Pen oraz Macron. Rynki zdążyły przyjąć ten scenariusz za najbardziej prawdopodobny, a więc ich przejście do kolejnej tury nie przyniosłoby dużej zmienności. Co innego jeśli w drugiej turze o fotel prezydencki powalczyłby Macron i Fillon lub Le Pen i Fillon.
Szczegółowe analizy rynkowe związane z wyborami będziemy prowadzić już w niedzielę w „Wieczorze Wyborczym z FXMAG"
Przez ostatnie miesiące byliśmy świadkami tasowania się pozycji kandydatów. Sondaże przez długi czas wskazywały na duże prawdopodobieństwo wygranej Marine Le Pen w pierwszej turze. Mniej więcej od połowy marca sytuacja uległa zmianie. Jej główny kontrkandydat E. Macron osiąga podobne poparcie. Od tego momentu wyniki sondaży między dwoma kandydatami tasują się i widać co jakiś czas niewielkie różnice. Jednak im bliżej wyborów, tym Marine Le Pen traci do Macrona. Dzieje się tak od 17 kwietnia. Najnowszy sondaż Harris pokazuje następującą różnicę w poparciu: Le Pen – 21%, a Macron 24,5%. Tuż za nimi kolejni liczący się jeszcze w walce kandydaci Fillon i Melenchon.
Źródło: ewybory.pl