Ceny ropy notują w listopadzie dwucyfrowe spadki wbrew potencjalnemu zaostrzeniu bilansu rynkowego w rezultacie bliskiego embarga UE na rosyjski surowiec oraz zapowiedzianych przez OPEC+ cięć wydobycia. Nastroje inwestorów pogorszyło nasilenie pandemii koronawirusa w Chinach (nie spełniły się oczekiwania poluzowania restrykcji covidowych), ograniczające popyt Państwa Środka na surowiec. Podczas sesji 21 listopada notowania ropy Brent spadły w okolice 82,3 USD/b, najniżej od pierwszej połowy stycznia. Ceny obsunęły się w tym miesiącu o niemal 10%; od tymczasowego szczytu z 7 listopada (99,6 USD/b) o ponad 14%.
Do nietypowego tąpnięcia notowań z 21 listopada, przekraczającego 6% intraday, przyczyniła się publikacja przez Wall Street Journal informacji o dyskusji w grupie OPEC+ na temat zwiększenia produkcji. Kartel oficjalnie spotka się 4 grudnia, podwyżka miałaby sięgać 500 tys. b/d. Arabia Saudyjska natychmiast zdementowała plotkę, rynek odrobił straty, kolejnego dnia wersję Saudyjczyków potwierdziły Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt i Algieria. Podniesienie wydobycia po październikowym cięciu w wysokości 2 mln b/d wydaje się mało prawdopodobne – uderzyłoby w wiarygodność kartelu i przewidywalność jego polityki, a jednocześnie osłabiło notowania surowca.
Luźniejsze fundamenty rynkowe osłabiają spready kalendarzowe; przeciąga się dyskusja w gronie G7 i UE odnośnie limitu ceny na rosyjski surowiec. Na pogorszenie fundamentów rynkowych zareagowały krzywe terminowe: spread notowań Brent 1M-7M skurczył się poniżej 2 USD/b, do poziomu najniższego od grudnia ubiegłego roku. W tenorze 1M-2M kontraktu WTI pierwszy raz od 2021 roku wystąpiło contango. Pojawiają się opinie, że ożywienia popytu Państwa Środka na surowiec należy oczekiwać dopiero w Q2’23. W najbliższym czasie uwagę rynku przykują wydarzenia po stronie podażowej – wchodzące w życie 5 grudnia unijne embargo na ropę oraz opracowywany przez kraje G7 i UE limit cenowy. Międzynarodowa Agencja Energetyczna spodziewa się spadku rosyjskiej produkcji w 2023 roku o 1,4 mln b/d w następstwie europejskiego embarga.
Sytuacja na Starym Kontynencie może być napięta – kraje Unii muszą znaleźć alternatywne źródła dla 1 mln b/d ropy i 1,1 mln b/d produktów rafineryjnych z Rosji. Trwa rekonfiguracja globalnych łańcuchów dostaw, 70-85% rosyjskiego surowca transportowane jest tankowcami. Limit cenowy ma teoretycznie nie zakłócić podaży ropy z Rosji: mówi się o przedziale 65-70 USD/b przy kosztach produkcji szacowanych na 20 USD/b. Pogłoski o ewentualnym ustanowieniu limitu cenowego powyżej aktualnej ceny rosyjskiego surowca (Ural w NWE kosztuje 62-63 USD/b) przyczyniły się do znacznego osłabienia notowań ropy podczas sesji 23 listopada. Część krajów UE uważa, że limit powinien być na dużo niższym poziomie (30 USD/b wg. Polski). Państwa G7 i UE będą kontynuowały prace, czasu jest coraz mniej