Poprzedni tydzień na rynku surowca był najgorszy od ponad dziewięciu miesięcy: ropa Brent spadła do 65 USD/bbl tracąc 8%, WTI do 62 USD/bbl po tąpnięciu o ponad 9%. Inwestorzy sprzedawali kontrakty przewidując spadek popytu na „czarne złoto” wynikający z globalnego wzrostu zachorowań na wariant Delta koronawirusa oraz lokalnie wprowadzonych restrykcji. Passa spadkowa trwała w sumie siedem dni. Nastrój rynkowy poprawił się 23 sierpnia, wraz ze wzrostami na światowych giełdach akcji. Do odbicia cen ropy przyczyniły się: opanowanie sytuacji pandemicznej przez Chiny, pełne zatwierdzenie szczepionki Pfizer-BioNTech w USA oraz osłabienie dolara wobec koszyka walut.
Krótkoterminowym wsparciem cen ropy służą ponadto zakłócenia w dostawie surowca z Meksyku
(pożar na platformie firmy Pemex, początkowa utrata 421 tys. b/d, stopniowo redukowana) oraz optymistyczny raport EIA, który przyciągnął uwagę inwestorów spadkiem krajowych zapasów ropy i benzyny, a także wzrostem ilości produktów paliwowych dostarczonych na rynek w ubiegłym tygodniu. Pomimo odreagowania cena surowca pozostaje pod presją obaw o negatywny wpływ pandemii na rynek w najbliższych miesiącach. Co prawda krzywa terminowa wciąż się utrzymuje w backwardation, lecz półroczny spread kalendarzowy liczony od kontraktu wygasającego w najbliższym miesiącu wyniósł wczoraj -3,6 USD (pięć dni wcześniej tylko -2,3 USD). Tymczasem spread w ubiegłym miesiącu regularnie przekraczał poziom -4 USD, zaś kilkumiesięczne maksimum -4,58 USD osiągnął 5 lipca.
Sytuację dodatkowo komplikuje strona podażowa
Amerykańska produkcja surowca wzrosła do 11,4 mln baryłek i jest najwyższa od maja ubiegłego roku. Poza tym, choć do szczytów wciąż daleko, z miesiąca na miesiąc przybywa lokalnych, aktywnych platform wiertniczych. Amerykański Departament Energii (EIA) przewiduje, że produkcja ropy łupkowej w sierpniu osiągnie 8,1 mln baryłek, najwięcej od kwietnia 2020. Na dokładkę rynek będzie musiał zaabsorbować 20 mln baryłek surowca, które zgodnie z amerykańskim prawem wprowadzonym w 2015 roku zostaną sprzedane z państwowych rezerw. Plany rządowe dotyczą upłynnienia w sumie 58 mln baryłek ropy w latach 2018-2025.
Nie jest zatem wykluczone, że problem wywindowanych cen energii,
na które powoływał się Biały Dom w swoim apelu do OPEC+ o zwiększenie wydobycia surowca, sam się rozwiąże. Co prawda członkowie kartelu wierzą, że ich plany produkcyjne na nadchodzące miesiące są odpowiednie, lecz bilansem ewentualnego nasilenia się pandemii w USA i Europie Zachodniej, końca okresu wakacyjnych podróży oraz wspomnianych czynników podażowych może być rynkowa nadwyżka wywierająca presję na ceny surowca.