Na ropie naftowej mamy do czynienia z bardzo podobną sytuacją jak na giełdach akcji. Tak jak na indeksach w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, czy Polsce, tak i na wykresie ropy naftowej, widzimy ewidentną presję popytową. Czy faktycznie dojdzie do kolejnych wzrostów?
Ciśnienie zaczyna rosnąć
Niezależnie od tego jak wygląda obecnie sytuacja gospodarcza poszczególnych państw, widać wyraźnie, iż na rynku mamy do czynienia z nadpłynnością. Z dodatkową gotówką nie ma za bardzo co zrobić, dlatego pompowane są niemal wszystkie klasy aktywów. Kolejnym beneficjentem takiej sytuacji zaczyna być ropa naftowa, która po bardzo długiej i męczącej konsolidacji, zaczyna przejawiać symptomy propopytowe. Kupujący stają się coraz bardziej aktywni, wypychając cenę ropy naftowej na nowe, wyższe poziomy. Jeżeli ta tendencja nie spotka się ze sprzeciwem rynkowych byków, wtedy możemy mieć do czynienia z panicznym zamykaniem pozycji krótkich, a w efekcie przyspieszeniem ruchu wzrostowego. Co ciekawe, to właśnie obecnie znajdujemy się w kluczowej strefie oporowej i póki co nie widać tutaj presji podażowej. Oczywiście można wyciągać pochopnych wniosków i należy zaczekać do zamknięcia świeczki dziennej, jednak póki co wygląda to bardzo dobrze z perspektywy rynkowych byków. Zarówno na wykresie ropy naftowej typu WTI, jak i Brent, widzimy identyczne sygnał, świadczące o skutecznym pokonywaniu jeszcze niedawno nietykalnej bariery. Teraz zadaniem kupujących jest przede wszystkim utrzymanie obecnych poziomów, a wtedy rezygnujące ze swoich pozycji niedźwiedzie powinny pomóc wywindować cenę ropy naftowej zdecydowanie wyżej.
Wykres 1: Ropa naftowa WTI (3 miesiące)
Wykres 2: Ropa naftowa Brent (3 miesiące)